B. xd |
Wysłany: Pią 14:24, 27 Lip 2007 Temat postu: Uruchom wyobraznię |
|
Więc to co tu napisze to jest przepisane z mojej ulubionej gazety "Kot":
"Warto uruchomić wyobraźnię
Okres wakacji nie należy do moich ulubionych. Co zobaczę na ulicy zwierzę, w głowie rozdzwania mi się alarm - na pewno wyrzucone, ratunku, co robić!? Kiedy za biegnącym luzem psem dostrzegam człowieka ze smyczą, oddycham z ulgą. Poza tym pies miał obrożę - naiwność każe mi wierzyć, że jak ktoś wyrzuca zwierzaka, to obrożę mu zdejmuje, ale już wielokrotnie przekonałam się, że takie rozumowanie jest prawie całkowicie błędne.
Niestety, w sezonie urlopowym błąkające się, przerażone i zrozpaczone czworonogi w obrożach to nie tylko te porzucone przez okrutnych, wygodnickich właścicieli. Organizacje i fundacje niosące pomoc zwierzętom, w okresie letnim odnotowują wzmożoną ilość telefonów od osób, którym zginął pies lub kot. Ludzie ci są skłonni przeznaczyć każdą kwotę, aby się tylko znalazł, oferują wielkie nagrody, bo dziecko płacze, bo zwierzątko było w trakcie leczenia, bo kochają. A czasem wystarczyło pomyśleć i tragedia nie miałaby miejsca.
Spytajcie znajomych posiadaczy psów, czy ich ulubieńcy mają przy obroży tak zwaną adresówkę. Okaże się, że większość nie, że mieli zamiar mu zawiesić ale jakoś nie zdążyli (pies ma 6 lat), a poza tym on się pilnuje.
Akurat! Nie ma takich mądrych psów ani kotów, które nie zgłupieją nagle z jakiejś banalnej, nieprzewidzianej przyczyny. Szczególnie jeśli zwierzak jest w nowym, wakacyjnym, nie znanym sobie otoczeniu, łatwo może się przestraszyć. Pobiegnie przed siebie i nie ma pojęcia, gdzie wrócić. Ma natomiast szansę, że ktoś go znajdzie, obejrzy obrożę bez namiarów na właściciela - i jak go szukać?
Adresówka przyczepiona do obroży może się czasem odkręcić albo urwać, najbezpieczniej jest więc przyszyć od wewnątrz (o ile to nie jest obroża metalowa) kawałek płótna z napisanym flamastrem numerem telefonu, ewentualnie adresem. Tu jeszcze rada dla potencjalnego znalazcy psa - obrożę najlepiej zdjąć po zaprowadzeniu go do pomieszczenia zamkniętego. Słyszałam o przypadkach, kiedy to po odpięciu obroży, na której, o dziwo!, nawet były niezbędne informacje, przestraszone psisko dawało nogę i jedyne, co można było zrobić, to powiadomić, że jest w tej okolicy. Tym razem już bez obroży i adresu.
Z kotami bywa znacznie gorzej. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że po wyjeździe z nimi w nowe miejsce nie wolno przez kilka dni wypuścić kota na zewnątrz. Powinien poznać swój nowy, choć chwilowy, dom i uznać go za własny, przesiąknąć jego zapachem i przyswoić go sobie, aby po wyjściu na dwór bez trudu znaleźć drogę powrotną.
Podróżowanie z kotem bez transporterka lub szelek też przynosi nierzadko fatalne rezultaty. Każdy, najspokojniejszy nawet kot jest w stanie wyrwać nam się z objęć, gdy coś huknie lub wydarzy się cokolwiek innego, co go zdenerwuje. Wtedy szukaj wiatru w polu - jeśli teren jest obcy, znalezienie kota okaże się nie lada problemem.
Oddajemy nasze psy czy koty na przechowanie do rodziców, dziadków, znajomych i zapominamy powiedzieć, że pies ma za luźną obrożę, że suka ma cieczkę, że kot może wyjść przez okno. Dla nas są to rzeczy oczywiste, więc wydaje nam się, że dla każdego. A potem okazuje się, że pies się wyrwał na spacerze, sukę bezpowrotnie pogonili gdzieś adoratorzy, a kot zwyczajnie dał dyla.
Już w maju, a gdzie tu jeszcze wakacje, robiąc zakupy w sklepie zoologicznym, byłam świadkiem rozpaczliwej próby poszukiwania przez tymczasową opiekunkę królika płci męskiej "tylko żeby był czarny z szarymi stopami". Bo wnuczka wyjechała i zostawiła takiego u babci, a ona myślała, że królik się ucieszy, jeśli pohasa sobie po zielonej trawce przed blokiem. Przecież wnuczka nic nie mówiła, żeby go nie wynosić z domu, ale jak wróci, to i tak na pewno ją zamorduje. Szukała więc, pytała, rozlepiała ogłoszenia - jak kamień w wodę. Może gdyby kupiła identycznego, wnuczka się nie połapie i babci się upiecze.
No i tak to wygląda - pani martwi się o siebie i o wnuczkę. Ani słowa o tym nieszczęsnym, zaginionym króliku, ani myśli o tym, jak on się czuł, gdy się biedak zgubił, co się z nim stało?
Apeluję o uruchomienie wyobraźni - na co dzień, a w czasie wakacji i urlopowych wojaży w dwójnasób. Przed wyjazdem ze zwierzęciem zastanówcie się, jakie możecie mu zafundować zagrożenia - prawie wszystkie da się zminimalizować, jeśli podejdzie się do zagadnienia z głową. Podobnie z zaprzyjaźnionymi "przechowalniami" - nie żałujcie czasu ani trudu, by uświadomić chwilowym opiekunom, że muszą mieć oczy naokoło głowy, a głowy otwarte. Jak nikt znacie Wasze zwierzaki, ale oni dopiero będą się uczyć utrzymywania w ryzach dużego psa czy dogadzania rozpieszczonemu kotu.
Iluż zwierzęcych nieszczęść, ilu wylanych ludzkich łez dałoby się uniknąć, gdyby...
Od redakcji:
Jednym z najlepszych sposobów identyfikacji zaginionych kotów jest wszczepiony podskórnie czip (o czipach piszemy na str. 5).
Maryla Weiss"
To wszystko jak wam się podoba ten artykuł, co o nim sądzicie???
Mi się bardzo podoba |
|